sobota, 19 września 2015

Rozdział 8

Sophie
Zanim wyjechałam z miasta, poszłam jeszcze do mojego domu po samochód i najpotrzebniejsze rzeczy, reszta mi nie potrzebna zdobęde nowe- Pomyślałam. Kiedy wchodziłam do garażu po samochód, szła Meredith.
Hej Sophie, wyjeżdżasz gdzieś?- Spytała.
Jezu ostatnia osoba którą chciałam widzieć...-Pomyślałam.
Podeszłam do niej i ją zahipnotyzowałam- Zapomnij że mnie spotkałaś i że mnie znałaś.
Przeszła dalej. Ja wziełam swój samochód i wyjechałam... 
Bonnie
Minął dzień odkąd Sophie nie pokazała się w domu Damona.. dziwne, że jeszcze nie dzwonił.-Pomyślałam. 
*Ktoś puka do drzwi*
Oo.. o wilku mowa...- Powiedziałam sama do siebie. 
-Co chcesz Damon?- zapytałam
-Gdzie jest Sophie?- krzyknął. - Co ty jej zrobiłaś?
-Daj mi spokój, nie mam pojęcia gdzie jest...- Odpowiedziałam 
-Nie udawaj. Rzuć zaklęcie lokalizujące. Sophie proszę cię- Błagał.
-Ty jesteś głupi czy takiego udajesz?-Ponownie spytałam.
-Co tu się do cholery dzieje? Wytlumacz mi to wkońcu!
-Powiem tyle: Przykro mi ale ona cię nie kochała i nie kocha.- uśmiechnełam się i krzyknełam żeby odszedł.
-Co ty wogule mówisz. Masz rzucić zaklęcie lokalizujące, jeśli nie rzucisz go do wschodu księżyca... zabije cie- powiedział.
-Do widzenia Damonie.- odpowiedziałam.
Zadzwoniłam do Sophie
-Miałaś się ze mna nie kontaktować- Krzykneła
-Damon był. Mam się trzymać planu tak? Jesteś w krypcie jak coś?- Spytałam
-Tak. I więcej do mnie nie dzwoń!-odpowiedziała i się rozłączyła.
Damon
Nie wiem co mam robić. Jeszcze ta wiedźma gada że Sophie mnie nigdy nie kochała. Z resztą co ona może o tym wiedzieć. Muszę ją znaleźć. Zmuszę tą czarownice do rzucenia czaru lokalizującego. Poszedłem do domu, napiłem się bourbonu i zawołałem Stefana.
-Stefan!
-Zajęty jestem- krzyknął. 
-Pijesz krew babmi? Ok nie przeszkadzam.- odpowiedziałem
Zaraz zszedł szybko na dół do salonu. 
-Co za szybkość bracie. Widać, że żywisz się wiewiórkami a nie myszami...- Rzekłem 
-Co chcesz?- Spytał.
-Wiedźma Bonnie zrobiła coś z Sophie, nie wiem co.- powiedziałem
-To teraz chyba twój problem nie mój...- Stwierdził.
-Oo... nie udawaj że ona cię nie obchodzi. Kochasz ją.- Dodałem. 
Podbiegłem do niego, złapałem za szyje i szepnąłem- Więc pomóż mi jej szukać! Puśćiłem go i mówiłem dalej- Zaraz idę do Bonnie, dałem jej czas rzucenia zaklęcia lokalizującego do wschodu księżyca. Inaczej będzie z nią źle. 
-Idę z tobą... -Orzekłem.
-Ok, ale jeśli chcesz mi pomóc zjedz coś wiekszego niż wiewiórka...
Równo z wschodem księżyca poszliśby obaj do domu Bonnie. -Szkoda tylko ze nas nie zaprosiła.- powiedział Stefan.
-Myślisz, że twój mega przystojny i sprytny brat nie ma planu?-oznajmiłem.
Zapukaliśmy do drzwi. 
-Witaj panno Bonnie.- uśmiechnąłem się. 
Wyjąłem pistolet i strzeliłem jej w noge. Stefan patrzyl i się nie odzywał. Jak to on.
-Ojoj... Ale się porobiło... Za kilka minut wykrwawisz się na śmierć.- powiedziałem do niej ze śmiechem.
-Wole umrzeć niż wpuścić cię do mojego domu.
-Ok... (strzeliłem drugi raz w brzuch) Ojj zostało ci naprawde kilka minut życia... Nie chcesz nadal żyć? Założyć rodziny? Mieć męża, dzieci? Mieć wspaniałe życie? Czy ty tego nie chcesz? Mogę cię uzdrowić, ale musi z mnie zaprosić do swojego domu. Zastanów się szybko, czas mija niedługo będziesz martwa. Tik-Tak....- powiedziałem.
-Nigdy was tu nie wpuszcze! Wole umrzeć! Sophie jest w krypcie, zostawiła ci list, który jest...-niedokończyła, zmarła.
-Jak to jest w krypcie?- krzyczałem. Szybko z tamtąd poszłem.
Stefan
Damon napewno wyłączył człowieczeństwo...  Ale czemu Sophie jest w krypcie... Muszę poszukać tego listu. Weszłem do domu Bonnie, po jej śmierci zaklęcie "zamkniętego" domu przestało działać. Zacząłem szukać tego listu. W oddali, na półce, zobaczyłem niedużą szkatułkę... Otworzyłem ją i... był ten list. Podpisany "Do Damona", miałem ochotę go przeczytać lecz nie będę. Jeśli do Damona to do Damona. Dam mu go, jeśli nie wyłączył człowieczeństwa...

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. " poszłam jeszcze do mojego domu po samochód"
    "Ja wziełam swój samochód"
    CHODŹ STEFAN, JEDZIEMY. Hop na barana!
    Super, że miała kilka minut, a po około 30 sek zmarła.
    "-Stefan!
    -Zajęty jestem- krzyknął."
    No tak przecież jedzie na plecach Sophie :D
    Śmiechuje.. :D
    Pzdr,
    Aya i Mads :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty jestes jakas walnieta. Dziecko czytaj ze zrozumieniem bo to ja "ŚMIECHUJE" z cb... a i nie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha śmieszna jesteś ty ;) Naucz się najpierw pisać, a potem zabieraj się za takie coś :) A od dziecka mnie nie wyzywaj bo to ty zachowujesz się jak dziecko, ja jestem bardziej dojrzalsza niż ty :) A i jeśli nie umiesz znieść krytyki to nie zakładaj bloga bo nie wszyscy będą ci słodzić tak jak Pati :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dojrzalsza... mhm. Na dodatek taka naiwna :) Nie spam mi tutaj bo nie chce mi się prowadzić dalszej "konwersacji" z osobą o takim poziomie intelektualnym ktora nie dorasta mi do pięt. Paaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah i kto to mówi :D
    Po pierwsze piszę się "Nie spamuj mi tutaj" ;)
    Po drugie ja nie jestem naiwna w porównaniu do innych ;) Nie znasz mnie, a przez neta to wiesz :D
    I nie uważaj się za taką najlepszą bo tak na prawdę jesteś tylko jebaną nastolatką która myśli że wszystko jej wolno :)
    Błagam cię naucz się pisać i układać dobrze zdania a potem zacznij cokolwiek pisać bo tylko pokazujesz swój poziom inteligencji :)
    I nie wysyłaj mi buziaczków bo nie jesteśmy przyjaciółkami ani dobrymi koleżankami. Nara

    OdpowiedzUsuń