wtorek, 1 września 2015

Rozdział 7

Damon
Nareszcie się udało! Nareszcie może coś między mną a Sophie będzie.- Pomyślałem. Znałem ją wiele lat temu, lecz ona nigdy nie była gotowa na związek.
Ktoś zapukał do drzwi.- Kto to do cholery?- Powiedziałem cicho.
Zszedłem na dół. Otworzyłem drzwi i nie dowierzyłem.
-Witaj bracie... - Powiedziałem.
-Cześć Damon.- Odpowiedział
Sophie staneła za mną.
-Masz. - Powiedziała. Dała mi torebkę krwi.
-Dzięki.- Pocałowałem ją w policzek.
-Dobra wejdź.- powiedziałem Stefanowi.
-Widze Sophie. że teraz zajełaś się moim bratem?- Spytał Stefan.
-A co, zazdrosny jesteś? Miała bym być w związku z kimś kto boi się pić ludzkiej krwi?- orzekła Sophie.
Zacząłem się śmiać.
-Wiesz Sophie, Stefan najbardziej lubi krew szczeniaków, takich z puchatymi uszami.- znów się zaśmiałem.
-Ok. Ja idę sobie przekąsić coś ciepłego... Wy sobie pogadajcie.- odpowiedziała Sophie.
-Ok. - Puściłem jej oko.
-Pogadajmy Stefan. Wiem, że czujesz coś do Sophie- Mówiłem spokojnie. Szybko do niego podeszłem, złapałem mocno za szyje i dodałem -Ale jeśli ją tkniesz i spróbujesz mi ją odbić to będzie z tobą źle.
-Nie jestem tobą.-Odpowiedział
Puściłem go i powiedziałem żeby wybrał sobie pokój.
-Dzięki.- Odpowiedział
- Nie, Stefanie, to ja dziękuję. Znowu pijesz krew Bambi, a ja znowu jestem twoim bratem twardzielem. Wszystko wróciło do normy.- odpowiedziałem mu i wziąłem łyk bourbonu. Stefan 
poszedł do pokoju, po chwili powiedział
-Idę na polowanie.
-Pozdrów wiewiórki.-powiedziałem
Stefan
Przyjechałem do Mystic Falls, mam takie same prawo do tego domu jak i on, jeszcze mieszka tam Sophie. Nadal ją kocham. Byliśmy ze sobą przez jakieś 100 lat, potem powiedziała że musi wyjechać i nasze drogi się rozeszły. Damon myśli że ona będzie kochać kogoś takiego jak on? On jest potworem, znęca się nad ludzmi.  Co ona w nim widzi? Ja tak tego nie zostawie. Odbije mu ją. Jeszcze on zobaczy. 
Sophie
Po polowaniu zadzwoniłam po Bonnie. 
-Cześć kochana.- Powiedziałam 
-Cześć
-Spotkajmy się w parku- Odpowiedziałam
Rozłączyła sie, po chwili była w parku. Przytuliłyśmy się na powitanie. 
-Mam dość ich obu! -Krzyknełam Damona i Stefana... Stefan to brat Damona. On bierze nasz związek na poważnie, z kolei Stefan uparł się, że będe jego. Mam tego dosyć, muszę coś zrobić i ty mi w tym pomożesz. 
-Ale w czym mam ci pomóc?- Spytała Bonnie.
-Potrzebna mi jesteś jako czarownica.- Odpowiedziałam
-Hmm... nie przepadam za wampirami z wyjątkiem ciebie... Co mam im zrobić?
-Nie im. Mi- Powiedziałam.
-Co? Zwariowałaś idiotko?- Krzyknęła Bonnie.
-No nie tak poważnie mi zrobisz. Po prostu zamkniesz mnie w krypcie. On będzie cię błagał żebyś otworzyła, będziesz mówić, że nie, wyłączy człowieczeństwo wtedy ty otworzysz a..
-No ale przecież ty tam będziesz i wkońcu cię odzyska. Pozatym potrzeba dużo siły żeby otworzyć krypte.- odpowiedziała Bonnie.
-No właśnie mnie nie będzie. Wyjeżdżam z tąd jutro. Jeśli Damon bedzie się pytał i pytał powiesz, że zamknełaś mnie w krypcie. Poprostu. Dalszą część planu znasz. Zawsze będziesz moją przyjaciółką Bonnie. - orzekłam. Bonnie się uśmiechneła i poszła w strone domu. Ja wyjechałam z miasta...







1 komentarz:

  1. uuuu...świetny rozdział
    nie moge doczekać sie już nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń