czwartek, 20 sierpnia 2015

Damon 
Zostaliśmy w tym miejscu jeszcze troche. Musiałem spalić ciało tej wiedźmy. Gdy tylko to zrobiłem szybko pojechaliśmy razem z Bonnie do domu. Szybko weszliśmy na górę, do sypialni w której leżała Sophie.
-Damon, musze wykonać jeszcze jeden czar. Odsuń się- Powiedziała Bonnie. Odeszłem, wypowiedziała jakieś zaklęcie i... Sophie się obudziła!
-Nareszcie! Obudziłaś się.- powiedziałem. Razem z Bonnie byliśmy bardzo szczęśliwi. 
-Jak widać. Dzięki- odpowiedziała oschłym tonem i wybiegła z domu. 
Stałem jak wryty. 
-Damon? Wszystko będzie dobrze. Ona musi się oswić z tym co się stało.-Powiedziała Bonnie.
-Damon?!-Powtórzyła.
-Tyle dla niej zrobiłem. Poszedłem po butelke bourbonu. 
-Pijesz?- spytałem. 
-Nie ide jej poszukać.- odpowiedziała Bonnie.
Bonnie
Poszłam poszukać Sophie. Co ona sobie wogule myśli? Jak mogła tak potraktować Damona...-pomyślałam. W tym samym czasie zadzwonił mi telefon. To Meredith. Przez tą całą sprawe zapomniałam o niej...
-Hej-odebrałam telefon.
-Cześć. Dawno się nie widziałyśmy. Nie było cię w szkole przez kilka dni- powiedziała.
-Tak. Miałam bardzo ważne sprawy na głowie.-odpowiedziałam.
-Tylko pamietaj, że się przyjaźnimy...-zakończyła rozmowe.
Biedna Meredith. Kompletnie zaniedbałam naszą przyjaźń. Muszę jej to wynagrodzić, ale najpierw znajde Sophie.  Przeszłam przez park, zobaczyłam ją w jakiejś uliczce kiedy się karmiła. Kiedy mnie zobaczyła przestała i szybko podbiegła.
-Bonnie przepraszam. Przepraszam że się tak zachowałam.-powiedziała ze smutkiem.
-To nie mnie powinnaś przepraszać, tylko Damona. Zrozum to on cie kocha!- dałam jej do zrozumienia.
-Ale ja też coś do niego czuje.- odpowiedziała. 
-To na co czekasz? Idź do niego!-krzyknełam z uśmiechem. 
Pożegnałyśmy się. Zadzwoniłam do Meredith i się z nią umówiłam na spotkanie. Tak jak kiedyś...
Sophie
Jest mi tak strasznie głupio. Gdyby nie Damon dalej byłabym uśpiona. Jezu jak ja się zachowałam! Pójdę do niego i go przeprosze. Nie wiem czrmu byłam taka oschła. Szłam sobie ulicą i zaczepiła mnie kobieta z domu na przeciwko. 
-Nie widziałam pani dawno.- powiedziała.
-Byłam chora wogule, co panią to obchodzi. Muszę iść mam ważne sprawy.-odparłam.
-Pukałam do pani i nie było nikogo...-odpowiedziała.
-Głupia babo! Byłaś u mnie, otworzyłam ci drzwi lecz byłam chora.-zahipnotyzowałam ją i poszłam dalej. Niedługo byłam pod domem Damona. Zapukałam do drzwi.
-Wpuścisz mnie?-spytałam.
-Wejdź.-odprał.
-Damon, przepraszam cie. Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło. I dziekuje ci.
-Nie ma sprawy. Ważne że już jesteś. 
Podeszedł do mnie i mnie pocałował. Odsunełam się na chwile i odwzajemniłam jego pocałunek.
 Ja go kocham.-pomyślałam.
-Sophie, kocham cie.-wyszeptał.
Uśmiechnęłam się do niego a on mnie przytulił.

2 komentarze: