środa, 5 sierpnia 2015

Bonnie
Wreszcie przyszłam do domu. Zjadłam obiat i poszłam poznać Sophie.
-Mamo, wychodzę- krzyknełam
-Gdzie? - Odpowiedziała mi mama.
-Do Sophie. Nowa w szkole, wydaje się być fajna.
-Pamiętasz jak to się ostatnio skończyło? Też wydawało ci się, że jakaś nowa dziewczyna jest fajna, wtedy próbowała ci wyssać krew.
-Mamo... proszę cię. Daj spokój. Lece pa.
-Pa
Moja mama przesadza. Chociaż jako wiedźma dostrzegam dziwny błysk w jej oku no ale prosze. Wampir? Napewno nie. Pozatym umiem używać mocy. Zaszłam do sklepu. Kupiłam butelkę dobrego bourbonu i poszłam do Sophie. Sprzedawca sprzedał mi go bezproblemowo.
 Zapukałam do drzwi. Miała skromny, lecz śliczny domek.
-Witam panią-powiedziałam śmiejąc się.
-Dzień dobry. Ukłoniła się Sophie a potem nie mogłyśmy  powstrzymać śmiechu.
-Oo. Widzę że ktoś ma identyczny gust alkocholowy jak ja- powiedziała Sophie i się uśmiechnęła.
Dała szklanki, nalała i gadałyśmy.
Sophie
Siedziałyśmy z Bonnie i gadałyśmy. Było świetnie.
-Bonnie!- krzyknełam
-Co?
-Jest impreza w Grillu idziemy?-spytałam.
-Oczywiście!
Poszłyśmy na górę. Wyprostowałam włosy. Włożyłam małą czarną i poszłyśmy.
Kiedy weszłyśmy od razu poszłyśmy do baru.
-2 razy Tequilla-powiedziałam.
Piłyśmy i piłyśmy. Dobrze mi to zrobiło bo powoli dostaje szału. Krew jedyne o czym myśle.
Nagle w drzwiach zobaczyłam tego chłopaka. Podeszedł do nas.
-No hej Sophie.
-Witam Damonie
-Widze że wiesz jak mam na imię.-odpowiedział i uśmiechnął soę. Ten jego uśmiech... Ahh.
-Oczywiście. Ja wszystko wiem. Puściłam mu oczko.
-Idziesz zatańczyć? Tańczę nieziemsko.- znów na jego twarzy widniał boski uśmiech.
-Bonnie, zaraz wracam.- powiedziałam?
Gdy szłam przed Damonem  jakiś koleś klepnął mnie w tyłek.
-Ej!- krzyknął Damon
-Spokojnie, sama się z nim rozpraeię.
No pokaż tą piękną dłoń.-powiedziałam do tego faceta.
Bez zastanowienia pokazał mi dłonie.
-Hmm... Piękne. Złapałam go za ręce i je wykręciłam w drugą strone.
-Już takie nie są.-krzyknełam
Złapałam go za bark. Darł się z bólu.
-Zapomniesz kto ci to zrobił.
Damon złapał mnie za ręke.
Szepnął mi do ucha.
-Widzę, że mam doczynienia z wampirzycą...
-A ja z wampirem, Damon Salvatore prawda? Syn założycieli?-dodałam i się uśmiechnełam.
Objął mnie delikatnie w talii i szybko przyciągnął do siebie.
-Oh daj spokój Damon teraz się  bawimy na całego, taki taniec to potem.-spojrzałam mu w oczy i przygryzłam lekko wargę.
-Chodź sie napić.-powiedziałam i złapałam go za ręke.
Bonnie siedziała przy barze. Podeszłam przytuliłam ją przyjaźnie i sie zapytałam czemu się nie bawi.
-Zepsuł mi się humor.- odpowiedziała smutno
-Co sie stało?-spytałam znów.
-Blondi wkracza do akcji...
-Hahahahahah zaczełam się śmiać.- Ty myślisz, że ona da mi rade? Znów zaczełam się śmiać.
-Nie była bym taka pewna.-odpowiedziała Bonnie.
-O idzie.-wtrącił Damon.- E blondyna! Krzyknął
Podeszła i od razu walneła.
-Czego kur*a chcesz?
Byłam juz trochę pijana więc złapałam ja i ścisnełam jej policzki w tak zwany dziubek.
-Przestań albo zrobię ci cos złego.
-Ej! Sophie! Uspokój się!-krzyczeli Damon i Bonnie.
Damon "oderwał" mnie od niej. Lecz ze strony Bonnie zaczeły sypać się pytania.
-Sophie? Skąd ty masz tyle siły?
Podkreślam byłam juz pijana.-Jak to skąd? Jestem...
-codziennie na siłowni.-wtrącił się Damon. Bonnie my już pójdziemy ona musi się położyć. Odprowadzę ją.- Dodał
Damon
Bonnie coś podejrzewa.
-Sophie! Ty jesteś normalna? Prawie wygadałaś swoja tajemnice!
-Wyluzuj kochanie...-odpowiedziała i zaczeła się śmiać, że nie mogłem jej uspokić.
-Idziesz dziś do mnie. Nie możesz się opić więc ty się czegoś najarałaś.
-Uu... idziemy do ciebie- znów zaczęła się śmiać.
Wziąłem ją na rece i poszliśmy do mnie. Nie mogłem pozwolić żeby w takim stanie została sama w domu

2 komentarze:

  1. Super rozdział ;*
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. "Włożyłam małą czarną i poszłyśmy."
    Poszła tylko w spódniczce?
    Nie no super, nie jest pijana, potem jest pijana, a następnie PODKREŚLA, że jest pijana. MAGIA.
    Nieźle się uśmiałam :D
    I to "Bonnie coś podejrzewa"
    NORMALNIE KRYMINAŁ
    I nie przeklinaj w blogu, strasznie to wygląda... Matka wie, że pisujesz takie rzeczy?
    Pzdr,
    Marie.

    OdpowiedzUsuń