niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 3

3
Damon
Położyłem Sophie do łóżka. Siedziałem obok niej na łóżku i ją pilnowałem żeby nie zrobiła nic głupiego. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Myślałem, że Sophie się obudzi ale spała jak zabita. No nic pewnie jest bardzo zmęczona. Zeszłem na dół ktoś coraz głośniej i szybciej puka. 
-Ide! Chwila...- krzyknąłem.
Otworzyłem drzwi a tam... Bonnie. Cała zakrwawiona... Ugryzł ją wampir... Czyli jest ktoś jeszcze?
-Szybko wejdź. Albo nie czekaj. Nie miała sił żeby iść dlatego wziąłem ją na ręce, zaniosłem do salonu i położyłem na kanapie. 
-Bonnie posłuchaj mnie. Teraz zobaczysz coś czego nie powinnaś. Proszę nie uciekaj pózniej ok?
-Ok... 
Słyszałem, że jest bardziej przestraszona serce biło jej jeszcze bardziej. 
-Jesteś gotowa?
-Damon do cholery zrób coś bo się wykrwawie!- krzyknęła.
Szybko nadgryzłem swój nadgarstek i podałem jej krwi. 
-Co? Kim? Nie nie wierze! Kim ty jesteś. Zostaw mnie! Gdzie jest Sophie? Co jej zrobiłeś?- krzyczała
-Uspokój się!- krzyknąłem głośniej niż ona. Powtórzyłem jeszcze raz. 
Zrobiłem jej herbate, sobie nalałem bourbonu i porozmawialiśmy.
-Bonnie jestem wampirem. Ale nigdy bym nie skrzywdził ciebie ani Sophie ani bliskiej mi osoby rozumiesz? Jak bym chciał cię zabić już dawno była byś martwa.-powiedziałem spokojnie. Zaczeły jej lecieć łzy. 
-Sophie też jest prawda? Nie okłamiesz mnie. -powiedziała.
-Tak... nie wiedziała jak ci to powiedzieć. Ale ona też ci nie zrobi krzywdy.
-Damon. Powierzyłeś mi swój sekret i go nie wydam a na dowód powiem ci coś o mnie. Jestem wiedźmą.
-Hahahaha ty jesteś wiedźmą?-zacząłem się śmiac. 
Nagle coś strasznie zaczęło mnie boleć w środku głowy. Jak by tysiąc gwoździ wbijało mi się w mózg.
-Przestań! Bonnie!-krzyczałem
-Wierze ci wierze!
Uśmiechneła się.
-Bonnie?-spytałem zaniepokojony.
-Co?
-Coś się stało z Sophie. Ona... Ona nie oddycha.- powiedziałem przestraszony.
Szybko pobiegliśmy na góre.
-Nie! Nie!-krzyczałem
Klęknąłem koło łóżka i złapałem ją za ręke. 
-Bonnie coś jest nie tak. Gdyby nie żyła była by sina i jej żyły wyszły by na wierzch.
-Damon.. Przyprowadze moją mamę. 
-Ok- odpowiedziałem.

Wbiegłam do domu i od razu krzyknęłam 
-Mamo musisz mi pomóc!
-Co się stało?- Odpowiedziała?
-Mamo mojej przyjaciółce coś się stało.- Oznajmiłam
-Zawieźliście ją do szpitala?- Zapytała moja mama.
-Zwariowałaś? Mamo weź te swoje ziółka i pomóż jej!
-Bonnie! Czy ona jest wampirem?-krzykneła
-Tak! A ty masz jej pomóc- Ja też krzyknęłam.
-Nie. 
Wyszła z pokoju ale ja nie miałam czasu się z nią kłócić. Wziełam zioła, , poszukałam odpowiedniej księgi i szybko pobiegłam do Damona. 
Po drodze znalazłam czar więc wszystko było gotowe. Weszłam do domu i krzyknełam:
-Damon! Już jestem! Najpierw musze ci wszystko wytlumaczyc.
-Czemu masz taką mine? Bonnie?!
-Damon spokojnie.-Odpowiedziałam. W tej księdze jest napisane...
-Co jest do cholery napisane?-krzyczał Ja ją kocham rozumiesz? Nie moge jej stracić!
-W tej księdze jest napisane, że jest w stanie uśpienia. To znaczy, że jest martwa dopuki nie zabije się osoby od której pochodzi ta roślina.-powiedziałam zaniepokojona.
-Czyli zabicie tej osoby spowoduje, że ona będzie żyła tak?-powiedział rozweselając się.
-Masz na myśli kogo? Damon powiedziałam ci wyraźnie, że zabicie osoby od której pochodzi, która go wychodowała. Moge rzucić zaklęcie lokalizujące osoby która dała jej to zielsko.
-Na co czekasz? Szybko!-odpowoedział.
Zaczęłam rzucać czar. 
-To Caroline!-krzyknęłam. Ona jej to dała.



1 komentarz: